piątek, 31 stycznia 2014

Herbata na styczeń: Agari

Miesiąc się już kończy, a chciałem od stycznia wystartować z comiesięcznym cyklem o herbacie. Na dzisiaj mamy herbatę spożywaną w barach sushi, którą nazywa się tam agari.

Bary sushi wykształciły już dawno temu swój własny slang. Żargon, który jest zrozumiały głównie dla pracowników i klientów. Znajomość tych określeń nie jest konieczna, ale pozwala miło zaskoczyć Japończyków, albo doświadczonych kucharzy sushi. Te wyrażenia również dołączą do przygotowywanego słowniczka.

Pierwszym terminem, który szerzej omówię, będzie herbata.
W powszechnym języku określana jest jako cha, albo ocha. Na taką, która jest podawana w barze sushi, mówi się agari. Tradycyjnie powinna to być konacha: drobne listki herbat gyokuro i sencha, pozostałości w procesie produkcyjnym. Jest tańsza od zwykłej sencha, więc idealnie nadaje się do wykorzystania w restauracjach.

W Europie wygląda to trochę inaczej. Często używa się zielonych herbat w torebkach i mimo, że są dostępne specjalne "sushi bar style tea", to ich cena jest wyższa niż pozostałych. Dlatego najczęściej dostanie się sencha, albo genmaicha (zielona herbata z prażonym ryżem). Ja zazwyczaj wybieram tą pierwszą (na zdjeciu pierwsza od dołu):


Ze względu na duże rozdrobnienie agari przygotowuje się inaczej niż zwykłe herbaty, składające się dużych listków. potrzebna jest wyższa temperatura (ok 90 °C) i krótszy czas parzenia (mniej niż minuta).



W ten sposób powstaje gorąca herbata o mocnym smaku i intensywnym kolorze. Można ją parzyć od jednego do dwóch razy. Dobrze nadaje się do przepłukania ust podczas jedzenia, by oczyścić kubki smakowe.



Na dniach wrócę do cotygodniowego przedstawiania typów sushi. Następne w planie są temaki.

2 komentarze: