Gdy zainteresowałem się na poważnie kuchnią japońską byłem mile zaskoczony, że książki potwierdzają to, o czym byłem przekonany od dziecka: noga z kurczaka jest lepsza niż popularny filet. Wiadomo: pierś z kurczaka szybko się kroi i przygotowuje, ale dla mnie na tym kończą się zalety. Filet ma mięso nieciekawie jednolite, podatne na wysuszenie, a u brojlerów napompowane: o smaku i konsystencji tektury. Byle tylko miało jak najwięcej masy, jakość schodzi na dalszy plan.
Co innego noga: składa się na nią pełno większych i mniejszych mięśni, które pracują podczas chodzenia. Zazwyczaj są ciemniejsze od tych z filetu i soczyste. Wiele razy żałowałem, że kurczak z rosołu ma tylko dwie tylne ćwiartki, a nie osiem, czy dziesięć. Poważnym minusem jest kość. Udko nie da się łatwo pokroić do gulaszu, kotletów też z niego nie będzie.
Ale czy na pewno jesteśmy skazani na gotowanie nogi z kurczaka w całości?
środa, 22 lutego 2017
środa, 15 lutego 2017
Yanagiba - najważniejszy nóż na barze sushi
Pisałem już trochę o nożach, jak wybrać dobry, czym się różnią podstawowe typy i chyba najwyższy czas zabrać się za opisanie typowego noża, którego używa każdy kucharz sushi, czyli yanagiba. Pierwsze co chciałbym o nim napisać to to, że nie jest nożem do sushi, ale do sashimi. Czemu tak drobne z pozoru rozróżnienie jest dla mnie na tyle ważne, że właśnie od niego zdecydowałem się zacząć?
Yanagiba (柳刃), po japońsku oznacza dosłownie "wierzbowe ostrze", co dobrze opisuje nóż długi i cienki. To typ noża tradycyjnego, a więc ostrzonego tylko z jednej strony - druga jest płaska. Taka konstrukcja ma na celu stworzenie klingi, która sprawnie poradzi sobie z krojeniem rybich filetów na plastry, czy ściąganiem z nich skóry. A wszystko to jednym, płynnym cięciem, bez "piłowania", czy dociskania na siłę, dzięki czemu odkrojony plaster jest jędrny, o gładkiej powierzchni, a soki i tłuszcz pozostają w środku.
Yanagiba, to najpopularniejszy z noży określanych wspólną nazwą sashimi bōchō - noży do sashimi. Pozostałe to jeszcze cieńszy fuguhiki i tępo zakończony takohiki.
Yanagiba (柳刃), po japońsku oznacza dosłownie "wierzbowe ostrze", co dobrze opisuje nóż długi i cienki. To typ noża tradycyjnego, a więc ostrzonego tylko z jednej strony - druga jest płaska. Taka konstrukcja ma na celu stworzenie klingi, która sprawnie poradzi sobie z krojeniem rybich filetów na plastry, czy ściąganiem z nich skóry. A wszystko to jednym, płynnym cięciem, bez "piłowania", czy dociskania na siłę, dzięki czemu odkrojony plaster jest jędrny, o gładkiej powierzchni, a soki i tłuszcz pozostają w środku.
Yanagiba, to najpopularniejszy z noży określanych wspólną nazwą sashimi bōchō - noży do sashimi. Pozostałe to jeszcze cieńszy fuguhiki i tępo zakończony takohiki.
środa, 8 lutego 2017
Omurice - omlet z ryżem
Dzisiejsze danie to moja wariacja na temat omurice - omletu z ryżem, który wszedł już na dobre do tradycji kulinarnej Japonii. Jest to domena bardziej kuchni domowej Japończyków, niż japońskich restauracji, które znamy w Europie. To przykład jednej z wielu potraw yōshoku - inspirowanych zachodnimi wpływami.
Omurice sprawdza się dobrze jako szybka przekąska, ciepłe śniadanie, czy ciekawy posiłek dla dzieci.
Omurice sprawdza się dobrze jako szybka przekąska, ciepłe śniadanie, czy ciekawy posiłek dla dzieci.
piątek, 3 lutego 2017
Herbata w Isshin
(papierowy lampion w formie chińskiego mędrca)
Dwudziestego ósmego stycznia rozpoczął się Chiński Nowy Rok Koguta. To święto ruchome, a dodatkowo jego obchody w Holandii nie trzymają się ściśle daty kalendarzowej i są różne, w różnych miastach. Tak więc tylko czysty przypadek sprawił, że miałem przyjemność odwiedzić Hagę razem z żoną właśnie wtedy, gdy w tamtejszym ratuszu trwał zwyczajowy taniec lwów, a przy rozstawionych stoiskach tłoczyli się ludzie zainteresowani chińską kaligrafią, literaturą, sztuką i jedzeniem. Moją uwagę zwróciły na przykład ciekawe gliniane figurki, chińskie wydanie komiksu Złoty Sierp o Asteriksie i Obeliksie, bułki bapao i, oczywiście, herbata. Na stanowiskach z herbatami można było kupić i spróbować najróżniejsze ich rodzaje od indyjskiej darjeeling po japońską sencha w torebkach. Przypuszczam, że gdzieś mogli nawet mieć jakąś herbatę chińską. Z jednej strony takie pomieszanie mogłoby być śmieszne, ale z drugiej świetnie pokazuje, że Chińczycy to urodzeni handlarze. Praktyczni, rozumiejący potrzeby swoich klientów i gotowi je zaspokoić. Ale nie o tym miał być ten wpis.
Subskrybuj:
Posty (Atom)