Planowałem wczoraj wieczorem zrobić wpis o sushi, ale zamiast tego wyszedł mi dzisiaj rano wpis o sake.
Sake to japoński alkohol produkowany w procesie fermentacji ryżu. Nie jest to, jak się często w Polsce uważa, "japońska wódka", bo nie destyluje się jej. Sake ma jedynie 14-20% alkoholu. Można ją nazwać winem ryżowym, ale jest to pewne przekłamanie, bo robi się ją w sposób podobny do piwa.
W Japonii słowem "sake" określa się po postu napoje alkoholowe z różnymi, regionalnymi wariacjami.
Parę lat temu ciężko byłoby mi uwierzyć, że kiedyś będę pił sake z przyjemnością. Smak jest dość... specyficzny, a ja nie miałem kontaktu z dobrymi gatunkami. Te dostępne na Zachodzie zazwyczaj są kiepskiej jakości, podobne w klasie do tanich win stołowych.
Warto tutaj wspomnieć o takim pojęciu jak "seimaibuai", które tłumaczy się jako "stosunek polerowania". Oznacza to procent ziarenka ryżu, który pozostał po wypolerowaniu, usunięciu zewnętrznej części. Dopiero wypolerowane ziarna są używane do produkcji alkoholu, a im mniejszy, tym lepszy gatunkowo trunek. Seimaibunai to jeden z głównych czynników, według których klasyfikuje się sake, wpływa też znacząco na smak. Polerowanie usuwa łuszcze, białka i minerały z zewnętrznej części ziarna, które mogłyby opóźniać proces fermentacji i zmieniać smak.
Po tej przydługiej dygresji mogę napisać, że ryż w sake spotykanych u nas, zazwyczaj jest wypolerowany w mniej niż 26% (seimaibuai o wartości 74% i więcej). W Japonii produkowane nawet są sake o seimaibuai mniejszym niż 50%. Są jednak drogie i nieczęsto spotykane.
Wczoraj miałem okazję spróbować sake Kizakura Tokkuri Kinpaku iri.
Ta skomplikowana nazwa oznacza, że sake:
- została wyprodukowana w warzelni sake Kizakura.
- kształt butelki to tokkuri - mały dzbanuszek bez ucha, często spotykany jako naczynie, z którego nalewa się sake do czarek
- Kinpaku iri - z dodatkiem płatków złota
Sake o której dzisiaj piszę ma seimaibuai 65%.
Mam nadzieję, że jeśli będziecie mieli okazję, dacie szansę dobrej sake i się z nią bliżej zaprzyjaźnicie. Świetnie pasuje do sushi, a płatki złota wcale nie są konieczne :)
No i zapraszam za parę dni na bloga, bo przygotowuję grzybową niespodziankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz