Temaki można określić jako sushi piknikowe. Dlaczego? Przecież kiepsko się nadają do przygotowania wcześniej i zjedzenia na wycieczce. Nori szybko namoknie i stanie się gumowate. Ten typ sushi jest chyba najmniej trwały ze wszystkich i najlepiej smakuje podany przez kucharza świeżo po zrobieniu i natychmiast zjedzony.
Moim zdaniem warto zwyczajnie przygotować temaki w plenerze i zjeść na miejscu. Zabrać ze sobą ugotowany ryż do sushi, pocięte składniki (najlepiej w pudełku chłodzącym, surowe ryby odradzam), parę półarkuszy glonów. Najlepiej zaopatrzyć się też w małą miskę z wodą i ściereczkę do zwilżenia i wytarcia ręki, która nakłada ryż. I w zasadzie nic więcej nie potrzeba: żadnego wielkiego stanowiska, dodatkowego krojenia, czy stosów półmisków. Nakładamy ryż na nori, wybieramy składniki, składamy i jemy.
A co do wyjaśnienia skąd nazwa "temaki", zwijane w dłoni? W poprzednim wpisie
pokazałem, jak zrobić to sushi prosto, na desce. Teraz zobaczymy, jak powtórzyć to samo, ale na dłoni.
Użyłem takich samych składników jak ostatnio, ale do temaki można włożyć co tylko chcecie, od jednego do kilku składników, byle tylko Wam smakowało.
A teraz przepis:
1. Kładziemy nori na dłoni i nakładamy kulkę ryżu.
2. Rozprowadzamy ryż, posypujemy sezamem.
3. Kładziemy we wgłębieniu składniki.
4. Zwijamy, przytrzymując składniki w w środku. Najpierw składamy po skosie formując rożek, a potem owijamy pozostałą połówką glona.
Wszystko to z wyczuciem, by wypełnienie nie wyskoczyło.
5. Skończone i od razu gotowe do jedzenia.
Ale "power"! Pomysł prosty a tak trudny by na niego wpaść, musze przyznać że jeszcze tak wyglądającego sushi nie jadłem i nie widziałem go w polskich restauracjach - w tę sobotę zaatakuje twój przepis.
OdpowiedzUsuńCzekam na efekty :)
OdpowiedzUsuńGrunt, to pamiętać o wodzie, ręczniczkach itp, bo jednak można się pobrudzić.