Dziś miało być o zupach, ale notka jeszcze się pisze, więc zamiast tego podzielę się z wami jednym z łatwiejszych (jeśli nie najłatwiejszym) przepisem z kuchni japońskiej: jajkiem na ryżu.
Tamago gohan to jedno z tych prostych, sycących dań, które dają nam energię by stawić czoła nadchodzącemu dniu. Choć równie dobrze sprawdzają się jako szybki obiad, czy wieczorna przekąska. Dotąd popularne jedynie w Japonii, teraz powoli zaczyna zdobywać zwolenników na Zachodzie.
To danie jest tak proste, że w anime, które właśnie oglądam (Gintama) wszyscy żartują z umiejętności kulinarnych jednej bohaterki, że ograniczają się do zrobienia tamago gohan - nie da się już prościej gotować. Dlatego też tak duże znaczenie ma dobór składników: przy robieniu pomidorowej można być mniej wybrednym, niż przy wybieraniu pomidorów do zjedzenia na surowo.
Dlatego im lepszy dobry, krótkoziarnisty, kleisty ryż będziemy mieli i im lepsze jajka zdołamy zdobyć, tym bardziej zadowalający będzie efekt.
Osobiście wolę użyć świeżo ugotowanego ryżu, ale ponoć odgrzewany sprawdza się równie dobrze.
Składniki.
Na poniższym zdjęciu widać wszystko, czego potrzebujemy: gorący ryż i jajko. Cała reszta to przyprawy: sos sojowy, sól. Japończycy dodają też czasem trochę sezamu, dashi, pocięte nori, czy posypkę furikake. Nawet mirin jeśli macie ochotę na coś słodszego.
Ja zdecydowałem się na sam sos sojowy i szczyptę prażonego sezamu.
Przepis jest prosty: po wbiciu jajka na ryż przyprawiamy według uznania i dokładnie mieszamy wszystko pałeczkami, aż powstanie puszysta, złączona jajkiem masa.
Można sobie pomóc robiąc wcześniej w ryżu wgłębienie na jajko, ale ma to minimalne znaczenie.
Nie da się ukryć, że mamy lato, a używane w tym przepisie surowe jajko budzi zrozumiałe obawy przez zarażeniem salmonellą, które może skutkować parodniowym, nieprzyjemnym zatruciem pokarmowym. Uważać powinny zwłaszcza dzieci i osoby starsze, ze względu na możliwość odwodnienia organizmu. Czy naprawdę ryzyko jest aż tak duże?
Bakterie salmonelli giną np podczas gotowania w temp przynajmniej 75°C, przez 10 min.
Jeśli trafią nam się zarażone jajka, to tamago gohan oczywiście nie jest bezpiecznym daniem. Ale podobnie będzie z domowymi lodami, czy jajkiem sadzonym, albo na miękko.
Zakładam więc, że wielokrotnie się z tym zagrożeniem mierzyliśmy w imię ciekawszej konsystencji posiłków :)
Z uwag praktycznych, ponieważ bakterie głównie występują na skorupce, mogę poradzić wyparzanie jajek przez 10 sec. - albo przed użyciem, albo po zakupie i przełożyć do czystego pojemnika np. w lodówce. Druga opcja jest lepsza, bo te bakterie mogą się przenosić na inne produkty, jeśli będą trzymane w pobliżu.
Widziałem też raz w amsterdamskim sklepie japońskim przebadane jajka, reklamowane jako bez salmonelli (szwedzkie, jeśli dobrze pamiętam), ale jak łatwo się zorientować, nie jest to coś powszechnie dostępnego w Polsce ;)
I nowa potrawa wskoczyła do spisu standardowych śniadań ;) Obowiązkowo do wypróbowania, ale już wiem, że będzie dobre! A i nowością była dla mnie informacja o tym, że ścięte białko wcale nie oznacza, że pozbyliśmy się salmonelli na dobre.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zadowolony z tego odkrycia i jem tak 1-2 razy w tygodniu, zwłaszcza, że ostatnio nie miałem dostępu do natto.
UsuńA w tamago gohan dużo zależy od jajka. Najpierw próbowałem jajek z wolnego wybiegu i efekt był dobry choć konsystencja trochę zbyt pienista. Potrzebowałem dać trochę więcej ryżu i przypraw, by było naprawdę smaczne.
Za to niedawno miałem okazję spróbować jajek prosto od wiejskiej kury hodowanej na dobrej paszy i byłem zachwycony. Tamago gohan wyszło tak treściwe i kremowe, że naprawdę więcej już na śniadanie nie potrzeba. No, może małą miseczkę pikli i drugą z misoshiru ;)
A widzisz - mama dokładnie taką samą obserwację z jajkiem z wolnego wybiegu. W tym przypadku dobrze wypadło ale z samym żółtkiem.
UsuńA jak dopadnę "prawdziwe" jajka to na pewno spróbuję :) W każdym razie bardzo ciekawa odmiana i charakterystyczny, wschodni smak. To lubię ;)
Mnie zaciekawiło to danie, kiedy zobaczyłam jak je je Kakashi
OdpowiedzUsuń